Przegorzały jako wieś zostały założone w XIII w. Początkowo były podzielone na cztery części, które podlegały innym właścicielom. W XVI w. dwie z nich wykupił Just Decjusz z Woli Justowskiej, stając się de facto właścicielem połowy wsi. Nastąpił podział na Przegorzały Szlacheckie i Przegorzały Duchowne, który utrzymał się aż do XIX w. Po Decjuszach majątkiem zarządzały rody Lubimirskich i Sanguszków.
W północnej części Przegorzał, na prawo od drogi wznoszącej się i wiodącej ku Laskowi Wolskiemu znajdują się zabudowania gospodarcze, a za nimi, w głębi osiedla dawny dwór w Przegorzałach. Powstały w I poł. XIX w. budynek jest dość charakterystyczny przez swoją wieżyczkę, która niewątpliwie dodaje mu uroku. W latach 80. XIX w. dwór z całym majątkiem Przegorzał oraz kamienicę na ul. Batorego zakupiła przybyła spod Lwowa Stanisława Skarbek. Wraz z nią w Przegorzałach zamieszkali także państwo Danikowscy. Jednym z dzieci Stanisławy, a zarazem jedyną córką była Anna, późniejsza literatka i działaczka społeczna, która tak wspomina letni czas spędzany w tym miejscu:
Dwór w Przegorzałach posiadał wszystko, co mogło uczynić go rajem dla dzieci. Solidna, wysoka huśtawka, tak zwana „gimnastyka”, na której można było podnosić się na rękach i wywracać koziołki, staw, po którym pływała łódka z wiosłami, dużo drzew owocowych – i to takich, na które nie tylko bracia, ale i ja mogłam wspinać się z łatwością. Krzaki słodkiego agrestu, porzeczek i malin, las i malownicze skały wapienne o dwieście kroków – a o dwa kilometry Wisła, którą w pewnych kierunkach można było przechodzić wpław bez ryzyka utonięcia. Takie były okolice, a sam dom także nie był bez uroku.
Przede wszystkim wieża okrągła – na drugim piętrze oszklona latarnia. Tu zbieraliśmy się (…) i brat mój najstarszy Ignaś odczytywał nam z odcinków „Czasu” powieść Sienkiewicza Ogniem i mieczem, zanim ukazała się ona w wydaniu książkowym. Pierwsze piętro wieży – okrągła salka z pięknym gotyckim oknem – była pewnie przez budowniczego pomyślana jako kaplica domowa. Spali w niej moi bracia. Parter wieży był izbą wilgotną i chłodną, miał małe zakratowane okno, które niewiele dawało światła, bo rosły przed nim gęste krzaki bzu. Ta izba została obrócona na spiżarnię. Do tej spiżarni prowadziła droga przez ganek i mały pokój, który nazywaliśmy kancelarią, bo w nim Danikowski odbywał wypłaty. Izba ta sąsiadowała z sypialnym pokojem pani Danikowskiej.
Pierwsze piętro domu tworzyły dwa pokoje mojej matki – sypialnia i salon ogromny, trzyokienny, pokój dziecinny, w którym sypialiśmy z boną i czwarty pokój, który stał się po roku pokojem przejściowym, bo Danikowski dobudował przy jego ścianie werandę z klatką schodową.
Wzdłuż całego pierwszego piętra domu, od strony ogrodu i stawu biegł balkon, z którego roztaczał się daleki widok, bo dwór stał na pewnym wzniesieniu. Na tym balkonie, gdy już nie było u nas bon i gdy przeżywałam niespokojny okres dziewczęcych marzeń, spędzałam długie godziny nocy, słuchając rechotu żab i patrząc w pełnię księżyca. Na drugim piętrze był tylko strych z poddaszowymi wnękami, w których hodowaliśmy koty.
Stanisława Skarbek była właścicielką dworu, do roku 1901, kiedy to odsprzedała go Klasztorowi Kamedułów z Bielan. Po II wojnie światowej majątek został przejęty przez państwo i stworzono zamiast niego Państwowe Gospodarstwo Rolne, którego pracownicy mieszkali m.in. w dawnej karczmie przy ul. Księcia Józefa. Dziś budynkiem tym zarządza Uniwersytet Rolniczy i znajduje się tam Stacja Doświadczalna Instytutu Nauk Weterynaryjnych.